gryczany "budyń" bananowo-czereśniowy, podany z czereśniami, wiórkami kokosowymi i ryżem preparowanym
Ale gdy po przebudzeniu wita cię niespodziewana ulewa, na myśl przychodzą tylko i wyłącznie przyjemne rozgrzewacze. Tak też powstał pomysł podgrzania mojej, w zamyśle surowej, gryczanki. Nabrała genialnej konsystencji - gęstej jak budyń a przy tym lekkiej i puchatej. Pozytywnie się zaskoczyłem.
Ostatnio nic mi się nie chce. Na zewnątrz upał; w domu - słodkie lenistwo. Dobrze, że spadł ciepły, letni deszcz.
super wyszedł ci ten budyń :)
OdpowiedzUsuńAle pysznie wygląda, aż zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńu mnie też dziś cieplutka miseczka na śniadanie! :)
OdpowiedzUsuńjakoś nie mogę przekonać się do tej kaszy ale w takiej wersji budyniowej może bym się skusiła! :)
Pysznie brzmi :) Ja nadal przymierzam się do surowej wersji.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to nie sądziłam, że są chłopaki, które jedzą gryczankę na śniadanie :D Chciałabym takiego kolegę ":D
Ano widzisz, jedzą i lubią! :D
UsuńTo ja się wtrącę - uwielbiam gryczaną :P I gryczaną trza jeść, na śniadanie też, bo jest pyszna! ;D
UsuńTeż chciałabym mieć takiego kolegę! Dla moich znajomych liczy się tylko mięcho i jakieś fast-food'y :<
UsuńTo od teraz mamy w blogsferze gryczankowego kolegę :D
UsuńRyż preparowany! Uwielbiam go i zawsze daję jako jeden ze składników granoli ;) Po przypieczeniu jest jeszcze smaczniejszy.
OdpowiedzUsuńGryczany budyń ? Wow chcę , taki , chcę ! <3
OdpowiedzUsuńA żeby podgrzewać surową gryczankę, którą swoją drogą uwielbiam, to nawet bym nie pomyślała ;D
OdpowiedzUsuńBoski ten krem !!!! ;)
OdpowiedzUsuńBudyniek inaczej, no bomba!!! Tylko się delektować :)
OdpowiedzUsuń